Rzeki |
Poniedziałek 11 Lipiec 2005 18:16:47
Pewnie, że o rzeki trzeba się upominać. Warto mieć dobre zaplecze do argumentowania. I tytuł do występowania oraz, mówiąc po staropolsku, "czoło".
Mam nadzieję, że wystąpienia i publikacje jednego z dyrektorów RZGW mogą być dobrze przyjęte przez innych.Jak również dokumenty oficjalnie przyjęte przez jeden z RZGW.
Nie wiem czy to ta sama konferencja, o której wspominaleś, bo ta odbyła sie 9-go maja, a nie w zimie.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
![]() ![]() |
Powiązane z |
07.07.2005 14:00
Mokra robota ratunkowa Bezrobotni znajdą pracę, a rzeki nie będą wylewać
Ponad 200 bezrobotnych z naszego województwa znajdzie na kilka miesięcy
pracę. Będą oczyszczać koryta rzek i kosić traw na brzegach.
Jest to program ogólnopolski, realizowany po raz pierwszy na naszym terenie. Są na to pieniądze, około 1,3 mln złotych. My się to tej sumy dokładamy i określamy zadania do wykonania. Prace są dość specyficzne, dlatego bezrobotnym wyznaczamy tylko najprostsze zadania; wyjaśnia Leszek Boguta, pełniący obowiązki dyrektora Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie. Pracami objęto wszystkie małe rzeki Lubelszczyzny. W poszczególnych powiatach liczba bezrobotnych zatrudnionych przy ich oczyszczaniu jest różna. Najwięcej, bo aż 40 osób, znajdzie zajęcie przy zapobieganiu powodziom w gminie Annopol.
To ogromna szansa dla Annopola. W tej gminie jest szczególnie dużo ludzi bez pracy. Mogliby oni przeprowadzać prace melioracyjne na brzegach i wałach rzek. To świetny projekt. Z jednej strony zatrudnienie znajdą bezrobotni z gminy, z drugiej Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie pracowników. Przy tym mieszkańcy przyległych osad zyskają na bezpieczeństwie, nie będą im grozić lokalne podtopienia; podkreśla Wiesław Marzec, wicestarosta kraśnicki. Władze powiatu bardzo aktywnie działają na rzecz uruchomienia tego programu. W gminie Annopol co roku podtapianych jest przez wody rzeki Sanny kilkadziesiąt gospodarstw rolnych w Kosinie i Borowie. To testowanie nowego pomysłu. Jest szansa, że poprawi się stan techniczny naszych rzek, a przy okazji znajdzie pracę kilkuset bezrobotnych; dodaje Boguta.
Ten artykuł pochodzi ze strony internetowej Dziennika Wschodniego
www.dziennikwschodni.pl
Adres URL:
http://www.d...ID=200550706009
Pozostawiam bez komentarza
Andrzej
07.07.2005 14:11
Andrzej,
masz przecież "gotowce" na okoliczność udrażniania i prostowania rzek. Wyślij do Redakcji list otwarty,czyco...
Marek
08.07.2005 11:49
(M)arku
Jakos nie wyobrażam sobie, by bezrobotni prostowali i betonowali brzegi. Mam nadzieję, ze to powrót do dobrych źródeł, kiedy to np. nadwislańskie kepy porosnięte wikliną były co roku wycinane, by z nich układać faszynowe materace.. Co roku lub co dwa odnawiane.. To tylko może pomóc... Zarówno rzece, jak i wedkarzom... I to naprawdę niewiele wspólnego z betonowaniem i prostowaniem ma...
PS. Tak jak nie można zostawic trawy nad Biebrzą samej sobie, tak też nalezy dbać o brzegi rzek.....
08.07.2005 14:52
Porządki nad Wisłą (i nie tylko) są jak najbardziej potrzebne. Na pewno warto by wyzbierać śmiecie (oj, jest co robić!). Na pewno warto, aby prowadzono pracę przy naprawie wałów. Też jest co robić. Tego nikt rozsądny nie kwestionuje. To wszystko jest potrzebne.
W artykule wspomniano jednak o "udrażnianiu małych rzek", a to już co innego. To oznacza wywlekanie z rzeczk leżących tam drzew, wycinkę nadbrzeżnych krzaków i roślin. Niszczenie naturalnych zapór czyli niszczenie rzecznych mikrosiedlisk. To już nie jest ani celowe, ani obojętne dla środowiska. Dla małych rzek to jest zabójcze. Nurt się wyrównuje, głębokość ujednolica, znikają kryjówki nie tylko ryb, ale wielu gatunków owadów, stanowiących dla tych ryb pokarm. Środowisko wodne ubożeje. W dodatku jeżeli spowoduje to szybsze odprowadzenie wody, to właśnie zwiększa zagrożenie. Szybki dopływ wody z małych rzeczek do Wisły może skutkować poważnymi szkodami. Krótkotrwałe rozlanie wody na łąkę przez którą płynie mała rzeczka, strat wielkich nie powoduje, może komuś najwyżej siano zamoknie, jak ma pecha, ale to nie powód, by niszczyć rzekę, zubażać jej środowisko!
W artykule wspomniano też o zagrożeniu miejscowości Borów i Kosin wodami Sanny, a to już jest nieprawda. Owszem, w tej okolicy Sanna wpada do Wisły, i rzeczywiście mają tam miejsca wylewy, ale są one powodowane przyborem na Wiśle! To oczywiste, że jak się w Wiśle woda podniesie np. o 2 m, to o tyleż samo musi się podnieść poziom wody w przyujściowym odcinku każdego dopływu! Nieważne, czy ten dopływ jest głęboki na pół metra czy na pięć metrów, ani czy jest szeroki, czy wąski, czy leżą w nim drzewa, czy nie. Poziomy wody muszą się wyrównać, praw fizyki się nie zmieni.
Nikt rozsądny nie buduje się na terenach zalewanych i to jest najlepsza ochrona przeciwpowodziowa a łąkom woda nie szkodzi.
Pozdrawiam
Andrzej
08.07.2005 15:19
Dosłownie i w przenośni.
Zwrócił moją uwagę fragment Twojej wstępnej informacji:
"Jest szansa, że poprawi się stan techniczny naszych rzek,..."
Jakby rzeka była "urządzeniem technicznym" do spuszczania wody z wyżej położonych terenów "do morza". Jak kanał. Tylko wypowiadaja sie o nim ci, którzy go nie skonstruowali. Uzurpatorzy. A tylko próbują nieudolnie opisać. A z prostactwa wynika im, że powinien być stały spadek dna, stała wysokośc słupa wody nad dnem.
Na takie wielkie umysły jest stary sposób - uderzenie w wał nad oczami "impulsatorem kinetycznym z uchwytem drewnianym i napędem ręcznym". Byle mocno.
A tak poważnie - Józek Jeleński wspominał o konferencji, która odbyła się niedawno, a na której został przyjęty dokument "Zasady dobrej praktyki w utrzymaniu rzek i potoków górskich", zatwierdzony przez Ministra Środowiska z zaleceniem stosowania.
http://www.k...id=184&Itemid=2
Może sie przyda, wraz ze stanowiskiem dyr. Litewki. Może argumenty kolegi do nich trafią.
Jest tam też ciekawy referat dyr. Litewki w dziale "Sympozja".
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
11.07.2005 16:07
Byłem na tej konferencji, pisałem o niej w zimie.
I z wielką przyjemnością wysłuchałem i referatów, i wypowiedzi dyskutantów. Wbrew temu co się może wydawać, inżynierowie hydrotechnicy rozumieją przyrodę (choć jeszcze może nie wszyscy). Więcej - okazuje się, że nie tylko wiedzą, jak złożonym tworem jest rzeka, ale nawet potrafią ją opisać wzorami matematycznymi, tą dziką, zróżnicowaną rzekę. Więc wcale nie musi być prosta )))
Z przyjemnością tam usłyszałem, że leżący w wodzie pień lepiej stabilizuje dno i zabezpiecza przed erozją niż betonowy próg. I że można kontrolować rzeki i przeprowadzać rożne niezbędne prace w sposób nie niszczący środowiska.
Teraz jeszcze trzeba, aby taką wiedzę posiedli również wszyscy urzędnicy wydający zezwolenia na prace na rzekach.
Konferencja pokazała to nowoczesne postrzeganie rzek. Nowoczesne, rozumiejące ich przyrodniczą wartość, zgodne z nowymi przepisami i zaleceniami.
Ale niestety są jeszcze i tacy, którzy myślą i działają po staremu. I chcą zarabiać pieniądze na pracach prowadzonych według tych starych już odrzuconych wzorców. Bo na czymś te pieniądze zarabiać trzeba. Zanim naprawdę będzie obowiązywała nowa praktyka utrzymania rzek, niejedną jeszcze zniszczą, o ile nikt się o nią nie upomni...
Andrzej
11.07.2005 18:16
Andrzeju,
Pewnie, że o rzeki trzeba się upominać. Warto mieć dobre zaplecze do argumentowania. I tytuł do występowania oraz, mówiąc po staropolsku, "czoło".
Mam nadzieję, że wystąpienia i publikacje jednego z dyrektorów RZGW mogą być dobrze przyjęte przez innych.Jak również dokumenty oficjalnie przyjęte przez jeden z RZGW.
Nie wiem czy to ta sama konferencja, o której wspominaleś, bo ta odbyła sie 9-go maja, a nie w zimie.
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski